Z krzyżykami miałam swoją przygodę co najmniej ćwierć wieku temu, ale ta umiejętność tak samo jak jazda na rowerze nigdy nie jest całkowicie zapomniana. Róznica polego tylko na tym, ze już nie te oczy i bystre spojrzenie ... Ale co tam...
Mój pierwszy kaktusik już jest. na razie w stanie surowym, nie oprawiony. Mnóstwo w nim pomyłek i błędów ale jest. To raczej karykatura kaktusika :-)
Kilka usprawiedliwień :-)
- Po pierwsze nie mialam muliny DMC i dobierałam "na oko" Ariadnę. Nie poszukałam sobie w sieci dobrego klucza tylko od razu igła i kanwa poszła w ruch.
- Po drugie za późno powiększyłam sobie wzór :-)
- Po trzecie za późno wpadłam na pomysł żeby sobie pokolorować wzór :-)
Przyznaję, że hafcik pomimo małych rozmiarów "zabrał" mi sporo czasu. Po kilka godzin dziennie w okularkach na nosie w przerwach pomiędzy innymi obowiązkami. To nie robótka szydełkowa, którą można zabrać w kolejkę do lekarza abo na pogaduchy z koleżanką przy kawusi.
Podsumowując, jestem z siebie dumna (pomimo efektów jak na załączonym obrazku) i z ciekawością czekam na drugi wzorek :-) Wierzę, że pójdzie mi lepiej :-)
Takie kaktusy mi odpowiadają, nie kłują i nie trzeba podlewać. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńTakie kaktusy mi odpowiadają, nie kłują i nie trzeba podlewać. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńFajny kaktus :) Niestety, haft krzyżykowy jest ogromnie pracochłonny...
OdpowiedzUsuńJak na ponowny start i spotykane po drodze trudności kaktusik wyszedł super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dobierałam sobie też kolory z moich zapasów - niekoniecznie miałam ochotę na wydawanie pieniędzy, a mulin trochę mam. Twój fajnie wygląda - jak ktoś napisał - one w realu kwitną jaśniej, bardziej na biało niż na wzorze, więc Twój bardziej pasuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja w sprawie Salu kaktusowego. Zapraszam tu: http://myslipisane.blogspot.com.es/2016/06/sal-antydepresyjny-cz-3.html?m=1
OdpowiedzUsuńJa w sprawie Salu kaktusowego. Zapraszam tu: http://myslipisane.blogspot.com.es/2016/06/sal-antydepresyjny-cz-3.html?m=1
OdpowiedzUsuń