poniedziałek, 22 stycznia 2018

Saszetki na chemię do hospicjium

Reakcja na wiadomość „ona/ona ma… raka” wywołuje w nas zwykle współczucie, smutek i bezradność. Dlaczego? W takiej sytuacji nie wiemy, jak pomóc chorej osobie i boimy się zapytać, czego od nas potrzebuje. Żadna szkoła nie uczy nas, jak zachować się w obliczu takiej sytuacji.
W ubiegłym tygodniu pożegnałam koleżankę z dawnej pracy. To była posłanka, radna, działaczka społeczna i polityczna. Odznaczona orderami za zasługi. Niestety, odchodziła na "drugi brzeg" w samotności i opuszczeniu. W ostatniej drodze towarzyszyła Jej "garstka" żałobników.  Dla mnie była to kolejna lekcja życia. 
Nie wiedziałam jak mam się zachowywać w Jej obecności. o czym rozmawiać. Nie chciałam okazywać współczucia,  ...... ech .....
Jak na ironię losu inna znajoma poprosiła o pomoc w wykonaniu saszetek na chemię do hospicjum. Mogłam w ten sposób ukoić natłok myśli. Mogłam skupić się na "wplataniu" w saszetki pozytywnych emocji dla Tych, którzy będę z nich korzystać. 

Saszetki muszą być płaskie (bez denka). Muszą mieć odpowiedniej długości pasek, aby zawieszone na szyi były w okolicy serca




Wymiary: 20 x 12 cm. Pasek 65 cm.
Wykonałam je z włóczki przeznaczonej na wyroby dziecięce (nie może podgryzać ani uczulać) szydełkiem 3 mm.
Na łańcuszku (18 oczek) zrobiłam dookoła 36 słupków (18 słupków z każdej strony). Dalej szydełkowałam aż uzyskałam 19 rzędów. 
Następnie na każdym boku zrobiłam pasek z 6 słupków x 27 rzędów. Zszyłam pasek na górze (musi mieć 65 cm,)
Teraz czas na klapeczkę z guziczkiem. Chyba nie potrzebny opis.
Wszystkie brzegi obrobiłam półsłupkami lub oczkami rakowymi. Od siebie dodałam jeszcze serduszko. 
Jak zrobić takie serduszko? Zobacz TU 


2 komentarze:

Dziękuję za odwiedziny i pozostawienie komentarza :-)