Nigdy jeszcze nie dziergałam chusty na drutach więc postanowiłam spróbować.
Opis krok, po kroku wydaje się "do ogarnięcia" Jeżeli mi się uda, miałabym "z głowy" upominki dla dwóch solenizantek.
Docelowo chciałabym aby mój szal wyglądał podobnie do tego na fotce poniżej. Proszę zajrzyj do strony autorki KLIK
Yellow Mleczyk proponuje naturalne włókna. Wybrałam Lenkę z Włóczki Warmii kolor naturalny.
No i zaczęła się zabawa.
Wzór, który wydawał mi się "do ogarnięcia" wcale taki łatwy nie jest. A włóczka sztywna i cieniutka. Próby dziergania ze schematu okazały się w moim przypadku porażką. Próby dziergania z opisu też nie udane.
W czasie dziergania trudno było mi dostrzec wzór. Jak go rozciągnęłam okazało się, ze początek "skopany". Znów prucie i tak w kółko.
Ciągle coś gubiłam i myliłam. Druty z żyłką zmieniłam na zwykłe proste. Próbowałam ratować się markerami zaznaczając rekordy.
Niewiele pomogło. Moje markery są zbyt duże do takiej cienizny.
Przestałam liczyć ile było falstartów. Dni mijały a ja nadal na starcie. Próby wzoru z innej włóczki wychodziły super. Z Lenki nie wychodzi i już. Wiem, wiem .... nie te lata, nie te oczy .... ale dziewczyny z grupy dają radę ... więc ja też muszę. Jedna z koleżanek podpowiedziała, żeby spróbować dziergać z "magiczną, ratunkową nitką". Spróbowałam. I to był przełom :-)
Było już tak i tak :-)
Czerwiec się kończy a ja nadal nie mam swojego szala. Jestem na półmetku. Przybywa go pomalutku a ja jestem coraz bardziej z siebie dumna. Może skończę w czerwcu :-)
Nie poddaję się. Działam dalej :-)
No i zaczęła się zabawa.
Wzór, który wydawał mi się "do ogarnięcia" wcale taki łatwy nie jest. A włóczka sztywna i cieniutka. Próby dziergania ze schematu okazały się w moim przypadku porażką. Próby dziergania z opisu też nie udane.
W czasie dziergania trudno było mi dostrzec wzór. Jak go rozciągnęłam okazało się, ze początek "skopany". Znów prucie i tak w kółko.
Ciągle coś gubiłam i myliłam. Druty z żyłką zmieniłam na zwykłe proste. Próbowałam ratować się markerami zaznaczając rekordy.
Niewiele pomogło. Moje markery są zbyt duże do takiej cienizny.
Przestałam liczyć ile było falstartów. Dni mijały a ja nadal na starcie. Próby wzoru z innej włóczki wychodziły super. Z Lenki nie wychodzi i już. Wiem, wiem .... nie te lata, nie te oczy .... ale dziewczyny z grupy dają radę ... więc ja też muszę. Jedna z koleżanek podpowiedziała, żeby spróbować dziergać z "magiczną, ratunkową nitką". Spróbowałam. I to był przełom :-)
Było już tak i tak :-)
Czerwiec się kończy a ja nadal nie mam swojego szala. Jestem na półmetku. Przybywa go pomalutku a ja jestem coraz bardziej z siebie dumna. Może skończę w czerwcu :-)
Nie poddaję się. Działam dalej :-)
brawo za cierpliwość,widziałam na FB.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i wsparcie :-) Serdecznie pozdrawiam :-)
UsuńMoże i męczące ale efekt dla mnie zjawiskowy, leciutka pajęczynka a do tego len... życzę wytrwałości:-)
OdpowiedzUsuń